Oczywiście spędzaliśmy czas na łonie natury ;-) Zwiedzaliśmy, spacerowaliśmy i spędzaliśmy po prostu czas ze sobą :-)
W pierwszy weekend naszego pobytu, razem z rodzicami pojechaliśmy do Nottingham do Zamku Robin Hood'a. Piotruś część wyprawy przespał, a jak się wyspał to zwiedzał z nami mieszczące się w zamku muzeum.
Poszliśmy też do naszego ulubionego w Derby Parku Markeaton - jest naprawdę wielki a w nim same atrakcje! Park składa się z dwóch części: jedna dla dzieci, a druga dla wszystkich. W części dla dzieci jest pełno atrakcji: jazda na osiołku, brodzik, łódeczki dziecięce na jeziorze, tor samochodów i wiele placów zabaw. Bardzo nam się tam podobało, ale w tym roku Piotruś jeszcze za mały na takie szaleństwa ;-) Pospacerowaliśmy i czas spędziliśmy na kocyku w tej drugiej ogólnodostępnej części, gdzie można też za darmo pograć w tenisa, są pola golfowe i staw z dzikim ptactwem. Przez teren całego parku przejeżdża kolejna atrakcja dla małych i dużych: kolejka parkowa.
Pewnego dnia poszliśmy razem do centrum handlowego przebrać synkowi pieluszkę. Jeeej, jaki tam jest pokój dla matki z dzieckiem! Takiego jeszcze nie widziałam: wygodne przewijaki z kolorowym oświetleniem, telewizor, mikrofalówka oraz podgrzewacz (lub sterylizator lub 2w1) a także automat, z którego można kupić pieluszkę jednorazową :-) A propos przewijaków, niestety w Polsce nikomu nawet nie przyjdzie do głowy by w niektórych miejscach publicznych przymocować deskę do przewijania - przecież to żaden koszt, a bez tego zmuszona byłam przewijać synka na podłodze w toalecie w centrum Agata Meble w Katowicach oraz na stoliku przy autostradzie (gdzie toalety były), wrrr...
Tutaj te piękne przewijaki:
Po raz kolejny zwiedziliśmy też nasze ukochane typowo angielskie miasteczka: Ashbourne oraz Mayfield, które uwielbiam za klimat i piękno.
Gdy wracaliśmy do domu miejskim autobusem, Piotruś został okrzyknięty przez pasażerów "happy baby" ponieważ do wszystkich się uśmiechał. Humor zepsuł mu się dopiero, gdy przy wysiadaniu na przystanku włożyliśmy go do spacerówki.
Nie mogło zabraknąć też wspólnego zdjęcia z piętrowym autobusem (w Derby nie jeżdżą czerwone jak w Londynie):
W ostatni weekend pojechaliśmy z rodzicami do Carsington Water nad jezioro, gdzie Piotrusia świeciło mocno słonko w oczy, ale mój tata znalazł na to rozwiązanie - założył mu okulary przeciwsłoneczne i synek mógł już dalej oglądać swoją książeczkę ;-)
A co mi się kojarzy z Anglią? Bezpłatne publiczne toalety w miastach i parkach, tradycja organizowania sobie pikników w parkach (bardzo lubię ten zwyczaj), bardzo zmienna pogoda (słońce, wiatr, za chwilę chmura z ulewnym deszczem i znowu słońce a to wszystko w ciągu 15-stu minut) i dzieci nawet te najmniejsze bez czapek na głowach i z bosymi stópkami oraz "funciaki", czyli sklepy, w których można kupić dosłownie wszystko za funta ;-)
Super spędziliście czas :) A przewijaki naprawdę świetne! (otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia, jak przeczytałam, że przewijałaś Piotrka na podłodze w Katowicach!)..
OdpowiedzUsuńTo kiedy następna podróż? W przyszłym roku, czy jeszcze w tym się skusicie? :)
Następna podróż na pewno już w przyszłym roku :-)
OdpowiedzUsuńNo z tym przewijaniem to czasem ręce opadają, ech...