piątek, 26 czerwca 2015

Dzień Taty

Ja jak zwykle spóźniona!
Oczywiście Dzień Taty miał miejsce 23 czerwca, ale dzisiaj bardzo chciałam napisać do Was kilka słów. 
Piotruś ma ze swoim Tatusiem bardzo dobry kontakt, kiedy mąż wraca z pracy, często czekamy na niego na dworcu kolejowym i wracamy razem do domu. Tata mimo zmęczenia po pracy, chętnie bawi się z synkiem, pokazuje mu świat, kąpie i usypia. Choć wiadomo, że Mama to Mama i póki co najlepiej jest Piotrusiowi przy mnie. Bardzo zależy mi jednak by synek miał jak najlepszy kontakt z Tatą, aby spędzali razem radośnie czas i pielęgnowali z miłością swoje relacje.


Z okazji Dnia Taty Piotruś obdarował Tatusia kwiatuszkiem  oraz laurką (bardzo chciałam, by synek cokolwiek narysował, ale niestety musiałam radzić sobie sama ;-) Piękny to był widok, kiedy nasz słodki krasnalek podszedł sam na nóżkach do męża w jednej rączce trzymając kwiatki a w drugiej kartkę. Całować jednak się z Tatą nie chciał ;-D



Wszystkim Tatusiom życzę samych radosnych chwil spędzonych wspólnie z  dziećmi!

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Zaginiony telefon

Pewnego sobotniego popołudnia umówiłam się z Mamą na rozmowę telefoniczną. Moi rodzice mieszkają poza granicami kraju, więc na rozmowy telefoniczne zawsze rezerwujemy sobie czas aby na spokojnie porozmawiać. 

Piotruś bawił się z babcią a Marcin poszedł do pokoju aby podłączyć mi do prądu telefon. Nasz telefon stacjonarny jest mobilny i nie zawsze podpięty do bazy ponieważ rzadko z niego korzystamy. Marcin już chciał wziąć do ręki telefon aby go wpiąć do bazy, a tu nagle... nie ma telefonu. Przecież całe dwa tygodnie widziałam go leżącego na biurku. Zaczęło się wielkie poszukiwanie..
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to "z pewnością Piotruś się do niego dorwał i gdzieś położył". Wezwałam męża do pomocy ;-D przeszukaliśmy wszystkie szuflady, szafki, półki a nawet chlebak ;-) (A propos chlebaka - w tym samym dniu znalazłam w nim poszukiwany kilka dni wcześniej syrop przeciwgorączkowy). Potem pomyślałam, że przecież nigdy nie pozwalałam się bawić synkowi "tym" telefonem, więc raczej mało prawdopodobne by to Piotruś coś z nim zrobił. No dobra, ALE TELEFONU BRAK, nie możliwe by w domu telefon zniknął jak kamfora. Sprawa zaginionego telefonu nie dawała nam spokoju. Aby porozmawiać z Mamą w końcu pożyczyłam aparat od dziadków.

Potem przyszła mi do głowy myśl, że kilka dni wcześniej wyrzucałam z tego pokoju worek ze śmieciami. A przecież już kiedyś w koszu na śmieci znalazłam swoje.. kapcie ;-D Mąż postanowił przeszukać kubeł ze śmieciami, sprawa nie była taka prosta, bo mamy na podwórku aż trzy kubły. Na szczęście o dziwo pamiętałam do którego wrzuciłam "ten" worek. W tygodniu Marcin wziął się za przeszukiwanie kubła celem znalezienia "tego" arcyważnego worka. Worek się znalazł a w nim...poszukiwany telefon :-) No i czyja to sprawka? A no naszego kochanego synusia :-)) Dlatego teraz zanim wyrzucamy śmieci zerkamy na  zawartość worków, aby nie stracić czegoś czego stracić byśmy nie chcieli :-))

Na koniec dodam, że gdyby nie moja Mama to nie pamiętalibyśmy o tym, że nie ma w domu telefonu, a ten wylądowałby w końcu na wysypisku śmieci.

środa, 3 czerwca 2015

Dzień Dziecka

W poniedziałek wszystkie dzieci świętowały  Międzynarodowy Dzień Dziecka. Wspaniałe jest to święto, kiedy dzieci mają mnóstwo radości, zabawy, kiedy dorośli poświęcają im w pełni swój czas i wszyscy są szczęśliwi :-)
My świętowaliśmy ten dzień w niedzielę z racji tego, że byliśmy razem w TRÓJKĘ. Chcieliśmy zorganizować czas Piotrusiowi, tak by był to czas dla niego. pojechaliśmy więc nad jezioro Pogoria w naszym mieście na nowy plac zabaw :-)
Piotruś był lekko oszołomiony tłumem dzieci i nowym miejscem, ale myślę, że podobało mu się :-)




A jak Wy spędziliście Dzień Dziecka?
Pozdrawiamy!

wtorek, 2 czerwca 2015

Projekt Tak sobie poznaję, czyli KULTURA.

Miesiąc maj miał być wedle projektu Tak sobie poznaję pod znakiem kultury.
Z czym kojarzy mi się kultura? Pierwsze skojarzenie to teatr, wystawy, sztuka, muzeum, galerie. Jednak kultura to bardzo obszerna dziedzina obejmująca m.in. muzykę, teatr, kino, malarstwo, sposób zachowania, tradycje, sposób i styl życia.

W teatrze na specjalnym spektaklu dla dzieci byliśmy, gdy Piotruś miał około 8 miesięcy. Zastanawialiśmy się, czy i ponownie nie spróbować i zobaczyć reakcje synka, który przecież już więcej rozumie i jego zainteresowania są dużo szersze niż dawniej. No właśnie i tu pojawił się w nas rodziców strach, że Piotruś zacznie "biegać" po całej sali i będzie po prostu innym przeszkadzać. Dlatego zrezygnowaliśmy, ale z pewnością jak sytuacja się troszkę unormuje, to jeszcze raz wybierzemy się do teatru. Teraz synek uwielbia myszkować po szafkach i wspinać się gdzie tylko się da.

W tym miesiącu po raz pierwszy zabrałam Malucha do Miejskiej Biblioteki Publicznej w naszym mieście. Zbierałam się do tego od dawna i w końcu pewnego deszczowego dnia pomyślałam sobie "A co będziemy siedzieć cały dzień w domu, jedziemy do biblioteki" :-) No więc pojechaliśmy. Bibliotekę mamy w swojej dzielnicy, jednak tą centralną - główną z wieloma atrakcjami mamy w centrum miasta, około 20 minut jazdy autem. Tak naprawdę centrum Dąbrowy Górniczej znajduje się na drugim końcu miasta ;-) (to tak w ramach geografii). 
Razem z Piotrusiem nieco przestraszeni (no bo jak to -  wejść tak po prostu do sali z raczkującym niemowlakiem, któremu w głowie pełno psot?) weszliśmy do części przeznaczonej dla dzieci. Po prawej stronie znajdowały się regały z książkami dla starszych dzieci. Na wprost wejścia był kącik telewizyjny z miękkimi pufami do siedzenia - choć tak sobie myślę, że one przypominały worki sako. Natomiast po lewej stronie było to, co nas najbardziej interesowało, czyli duża przestronna sala dla maluchów. Dla Piotrusia był to istny raj :-D Myślicie, że akurat w tamtym momencie najbardziej był zainteresowany książkami, których (zarówno ze sztywnymi jak i miękkimi kartami) było całe mnóstwo i wszystkie w zasięgu jego ręki? O co to to nie :-D Piotruś najbardziej zafascynowany był autkami, ciężarówkami, a także rzędem stołów wokół których mógł bawić się z Mamą w "a kuku" oraz ogromną przestrzenią, po której mógł Mamie uciekać :-) Ciekawa okazała się też zawartość szafek, a w nich (podejrzeliśmy dyskretnie ;) puzzle i przybory rysunkowe.
Potem podeszła do nas pani, która zagadnęła Piotrusia i starała się z nim zapoznać. Było to bardzo miłe i utwierdziło mnie w przekonaniu, że jesteśmy tu mile widziani.
No powiem, że było naprawdę fajnie :-D Jedyny minus - gdzie tu przewinąć malucha, któremu akurat zdarzyła się niespodzianka w pieluszce? W sali raczej nie wypada, a w toalecie raczej ciężko - nie byłam, ale nie wydaje mi się, by zorganizowano tam przewijak.
Niestety nie mam zdjęć z wizyty w bibliotece, ponieważ ciężko było mi gonić synka z aparatem. 

Kolejnym naszym przedsięwzięciem kulturalnym było pierwsze spotkanie synka z farbami. Tak, tak - wreszcie się na to odważyłam. A wykorzystałam fakt, że Marcin był w domu - wiadomo, że przy takich zabawach twórczych pomalowany będzie nie tylko papier ;-) Mąż był lekko przerażony moim pomysłem, ale dzielnie ogarnął teren po naszych zabawach :-) Przyznam szczerze, że ja zawsze mam duże opory przed takimi brudzącymi zajęciami. Wiadomo bowiem, że Maluch nie zajmie się twórczością przez godzinę, a potem jest masa sprzątania, buntowania (tak, tak Piotri to jest już mały buntownik i głośno potrafi wyrazić swoje niezadowolenie) i frustracji.
Szkoda, że nie widzieliście skupienia na twarzy Piotrka :-) 




Pozdrawiamy WSZYSTKICH  czytelników naszego bloga! :-)